Droga
Mała retrospekcja. Powrót do roku 2020, czas zakupu działki - wtedy jeszcze bez planów na budowę domu...
Żeby dostać się na działkę, która znajduje sie na małym wzniesieniu, trzeba przejechac ok 100 metrów względnie dobrze utwardzonej drogi, za którą otwiera się bezmiar łąk i pól ( a tak w rzeczywistości kilkaset metrów tylko w dwóch kierunkach: na zachód i na południe). Widok śliczny, szczególnie przy zachodzącym słońcu. Zapiera dech w piersiach. Tak jak i wiatr, który potrafi sie tam z siłą churaganu w każdej chwili pojawić,. Szczególnie jesienią trudno zlekceważyć jego obecność. Niestety na działce nic mnie od niego nie osłoni, bo po drugiej stronie drogi pola, łąki i dopiero gdzieś w oddali majaczący rząd drzew, za którymi ponownie: pola, łąki, pola....
Wracam do górki, na której położona jest działka. Żeby była górka, wcześniej musi być jakiś dołek. I taki dołek był centralnie na środkowym odcinku drogi do mojej działki. Dodatkowo idealnie gliniasty. W gruncie rzeczy nie powinienem się dziwić skoro wszedzie wkoło jest mnóstwo glinianek i niespełna kilometr dalej swego czasu istniała cegielnia korzystająca z wykopywanej tu gliny. Naiwnie w swej latwowierności ufałem w slowa wielkiego mysliciela i filozowa polskiej sceny politycznej, który wypowiedział zaiste wiekopomną frazę: "woda ma to do siebie, ze sie zbiera, a potem spływa do Bałtyku". Niepohamowana wiara w moc przyciagania Bałtyku spowodowała, że gdy w marcu, podczas roztopów zobaczyłem na środku mojej drogi na górkę, niewielkich rozmiarów jezioro - zupełnie sie tym nie przejąłem. Wystarczy chwilę poczekać a fizyka, Bałtyk, słonce zrobią swoje. Wróciłem więc po kilku dniach sprawdzić jak teoria zamieniła sie w praktykę. Moje zaskoczenie było ogromne. Powiem wiecej - zaczałem mieć sporo różnego typu wątpliwości - czy przypadkiem ponad 400 kilometrów odległosci mojej działki do Bałtyku nie osłabia jego zdolności ściągania wody z mojej drogi? Może słonce tez nie zdalo egzaminu, a fizyka mówiąca o odparowywaniu wody działa w tym miejscu w zwolnionym tempie... Niestety, to nie jest żart - minimalnie, ale jednak wody w jeziorku na drodze przybyło. To moglo oznaczać tylko kłopoty.
Rozpocząłem żmudny proces szukania przyczyn i rozwiązań. Najbardziej pomocny okazał sie oczywiście poprzedni właściciel działki, którą kupilem. Wiedział on doskonale o "uroku" tej częsci drogi. Kilkunastometrowy pas nieprzepuszczalnej gliny wypełniał nieckę drogi, podczas gdy w pozostałych częściach drogi i pól istniała przynajmniej wierzchnia wartwa przepuszczalna pozwalajaca na swobodne zasilanie mojego jeziorka na drodze. Brak szans na spłynięcie wody do najbliższego rowu melioracyjnego, rzeki, stawu, nie mówiąc juz o Bałtyku. Jedyne rozwiazanie łatwego i bezpiecznego dostania sie do działki to kupno wysoko zawieszonego traktora lub przeprawa pontonowa. Mój stary Ford nigdy by mi nie wybaczył takiej zdrady, więc zapadła decyzja o wzmocnieniu drogi na calej jej długości oraz podsypaniu gruzem w newralgicznym miejscu.
Nie będę pisał jak bardzo cierpiały moje oczy widząc ceny róznego typu gruzu, przekruszu betonowego czy innego materialu nadającego sie na zabezpieczenie mojej drogi, Ale to wszystko nic w porównaniu jak rzewnie płakałem płacąc za kolejne ciężarówki materiału a następnie wielogodzinną pracę koparki. Na szczęście okazało się, że było to bardzo dobre posunięcie - droga do działki stała teraz otworem niezależnie jak długo padało czy też ile sniegu się roztopiło. Mogłem zacząc myśleć poważnie o kolejnym wyzwaniu, czyli ogrodzeniu działki i obsadzeniu pierwszymi drzewkami